MOJE ROZMOWY Z WEISEREM - 2
Wiesz Weiser, depresja, to wredna choroba. Zawsze podstępna, zawsze nadchodzi znienacka, zawsze budzi zdziwienie. Głównie tych, którzy widzą z boku osobę pozytywną, zaangażowaną, pozornie szczęśliwą i spełnioną. I nie dostrzegają, bo przecież nie mogą tego dostrzec, że taki człowiek choruje. Podstępna, Weiser. I wredna. Zawsze udaje przyjaciółkę, zawsze mówi ci, że będzie zawsze z tobą, proponuje, żeby się z nią zaprzyjaźnić. Mówi, że nie chce nic, a obiecuje wiele. Ale to nie jest prawda. Jest nieszczera. Zawsze w końcu zabierze ci wszystko, co masz, wszystko, co najważniejsze. Każdą radość, każdy uśmiech, każdą chwilę skutecznego działania. Aż w końcu nie masz już siły na nic. Wykonujesz (jeszcze) najważniejsze, najbardziej konieczne do przetrwania rzeczy. O pozostałe, Weiser, już nie dbasz. Już przestają być ważne i potrzebne. Już ich nie widzisz. Dlatego patrz, Weiser, dalej na świat tymi swoimi mądrymi, błękitnymi oczami, które widzą więcej, niż u innych ludzi. Patr