MOJE ROZMOWY Z WEISEREM - 11
Wiesz, Weiser, co ostatnio wymyśliłem? Jakiś czas temu wymyśliłem taki termin, że jestem z pokolenia dzieci z kluczem na szyi. Teraz trudno to sobie wyobrazić, ale wtedy, prawie pół wieku temu. Kurde, Weiser, jak to brzmi – prawie pół wieku temu. Wtedy nikt nie bał się złodziei, morderców, pedofili, choć przecież zapewne byli w społeczeństwie i w tamtych czasach, tylko nie rozmawiało się wtedy o tym na twitterze czy facebooku. Mieliśmy swoja „czarną wołgę” i to nam wystarczyło do globalnego strachu przed nieznajomymi. Dzieci miały po sześć – siedem lat, wracały ze szkoły, zjadały coś na szybko, bo rodzice nie wrócili jeszcze z pracy i wybiegały na podwórko. Nie mieliśmy kieszeni, bo dobre dżinsy były wtedy rarytasem, więc klucz od domu nosiliśmy na sznurku zawieszonym na szyi. I tak biegaliśmy do wieczora, nie zważając na głód, na zimno, na wołanie mamy z balkonu, czy na „czarną wołgę”. To były piękne czasy. Ostatnio wymyśliłem, że wybiegając na podwórko musiel