DLACZEGO IRYTUJĄ MNIE POLSCY KIBICE?
W kolarstwie mamy obecnie trzeci wielki klasyk, Vuelta e Espana, czyli Dookoła Hiszpanii. Startuje Rafał Majka. Obecnie, po 2/3 wyścigu, Polak zajmuje świetne 6 miejsce w klasyfikacji generalnej. Miejsce świetne, ale komentarze w necie są jednoznaczne: słaby, nic nie wygra, nie da rady, itp. Rafał jest bardzo dobrym kolarzem, ale może trzeba sobie wcisnąć w głowę, że nie będzie najlepszy na świecie, że nie wygra wielkiego klasyku, bo jednak troszeczkę mu brakuje. Czy to jego wina? Czy nie robi wszystkiego, żeby to zmienić? Na pewno robi, ale przecież nie jest jego winą, że kilku (dosłownie kilku) kolarzy na całym bożym świecie, ma trochę mocniejsze nogi od niego, trochę więcej sił od niego podczas wspinania się na największe szczyty. Kolarstwo, to sport bardzo specyficzny. Majka wygrał w życiu cztery etapy w wielkich turach, ale zawsze to się działo, kiedy w klasyfikacji generalnej był bardzo daleko. Bo w kolarstwie tak właśnie jest. Kiedy w generalnej klasyfikacji jesteś daleko i nie zagrażasz faworytom, to pozwolą ci odjechać i czasem uda ci się nawet wygrać jeden, czy drugi etap. Ale kiedy liczysz się w walce o klasyfikację końcową, to peleton nie pozwoli ci samemu odjechać, albo zabrać się w ucieczkę z innymi słabszymi. Będziesz skazany na walkę bezpośrednią z liderami i czasem piąte, czy szóste miejsce to szczyt twoich możliwości. Czy należy mieć o to pretensje do zawodnika? Nie sądzę.
Siatkarki nie liczyły się w walce o czołowe miejsca w zakończonych właśnie Mistrzostwach Europy, nikt na nie specjalnie nie liczył, a one na fali swojego entuzjazmu dotarły do najlepszej czwórki turnieju. Znowu Polska jest najlepsza, znowu nikt nam nie podskoczy, znowu Polska od morza do morza itp. Polki przegrały dwa ostatnie mecze (zresztą w kiepskim stylu) i entuzjazm polskich kibiców opadł. Znowu są słabe, znowu dały ciała, znowu nie wykorzystały okazji itp.
Za chwilę to samo spotka naszych koszykarzy, którzy rozgrywają w dalekich Chinach turniej życia. Już sam fakt, że my tam gramy, a nie na przykład Chorwacja, którą wyeliminowaliśmy, czy Łotwa, albo Słowenia, jest wielką sprawą. A my jeszcze pokonaliśmy gospodarzy , Wenezuelę, Wybrzeże Kości Słoniowej oraz Rosję i zameldowaliśmy się sensacyjnie w ¼ finału koszykarskiego mundialu. No, ale przegraliśmy wysoko z Argentyną, być może nie damy rady potężnej Hiszpanii i znowu nasi kibice zrzucą winę na biednych zawodników, za to, że okazali się kolejnymi, którzy sponiewierali nasze narodowe sny o Wielkiej Lechii, czyli wydumanym, dawnym państwie. I tak za każdym razem.
Justyna Kowalczyk, Agnieszka Radwańska, czy Maja Włoszczowska były fajne jak wygrywały i wpisywały się w tę kibicowską narrację. Jak forma, z wiekiem trochę uleciała, jak wyniki już nie były rewelacyjne, to zaczęły się problemy. A przecież nikt w kraju nad Wisłą, od morza do morza i od gór do nie wiadomo czego, nie grał tak dobrze w tenisa, nie jeździł tak szybko i wytrwale na nartach, czy ściągał się na rowerze. Denerwuje mnie to, trochę nawet irytuje, bo wiem, jak trudno w takich sportach o ogólnoświatowym zasięgu jak tenis, kolarstwo, narciarstwo, czy koszykówka, znaleźć się na sportowym szczycie. To nie żużel, czy skoki na nartach, gdzie rywalizuje kilka narodów i niewielu zawodników.Tu trzeba być wspaniałym, żeby być w czołówce . Tylu o o tym marzy, niewielu to się udaje. Dlatego tym bardziej należą się tym sportowcom szacunek.
A kibice? Nic mnie tak nie mierzi na meczach piłkarskich, kiedy kibice z piwem w ręku, często ledwo stojąc, śpiewają po kilka razy na mecz Mazurek Dąbrowskiego. Oczywiście po sto zwrotek, bo czemu nie. Potem odpalą race, powyzywają kibiców drużyny przeciwnej, zniesławia publicznie sędziego, pobija się z kimś, wywieszą jakiś durny transparent i wrócą do domu w głębokim przekonaniu, że są wielkimi patriotami. I tylko oni.
To naprawdę nasza największa obywatelska porażka obecnych czasów, że patriotyzm postrzega się przez ilość wyśpiewanych zwrotek, przez wyklejone na samochodach znaki walczących dawniej Polaków, przez wywieszone flagi. To naprawdę jest za mało. Patriotyzm, to nauka, to praca, to płacenie podatków, to kasowanie biletu w tramwaju, to pomoc słabszym, to dbanie o nasze środowisko, to pamięć o tych, co odeszli i praca dla tych, co będą po nas. Tak to widzę.
A propos flagi. Wiecie, że flaga polska jest biało czerwona i tylko biało czerwona? Nie wolno na fladze narodowej bazgrać napisów miast i ulubionych klubów - to profanacja. Czy widzieliście kiedyś na fladze amerykańskiej jakieś napisy? Ja nie. Podobnie jak jej wyrzucanie do śmietnika. To też profanacja prawnie karana. Flaga polska nie ma też w swoim obrazie orła białego. Jest wyłącznie biało - czerwona. Orzełek na białym tle jest zarezerwowany dla naszych wojsk morskich i jeszcze dla dyplomatów za granicą. Nie dla kibiców. Pamiętajmy o tym.
Komentarze
Prześlij komentarz