MOJE ROZMOWY Z WEISEREM - 4


 



Bo wiesz, Weiser,  zawsze wydawało mi się, że ja nie mam w życiu  szczęścia do pieniędzy.  A może też do kobiet, ale tego nie byłem do końca pewny.  Ale teraz to chyba już, niestety, wiem. 


Poznałem kobietę.  Sympatyczną kobietę. Była moją przyjaciółka, przez moment myślałem, że nawet trochę więcej.  Ale to już nie ważne.  Była w kłopocie finansowym. No wiesz, czasem tak bywa.  I okazało się, że jestem jedynym, które zechce jej pomóc ten kłopot rozwiązać. Przynajmniej tak wtedy mówiła, bo teraz to ja już nic nie wiem.  I pożyczyłem jej na dwa dni 1600 złotych.  Wszystkie pieniądze, jakie miałem, bo przecież wiesz, Weiser, że ja zawsze mam problem z pieniędzmi.  Ale byłem, akurat po wypłacie zasiłku chorobowego więc pomogłem, no bo jak nie pomóc przyjaciółce. 

A teraz mijają dwa tygodnie, a ja tych pieniędzy nie mam.  Nie wiem co się dzieje.  Na początku wszystko było  w porządku, ale potem zaczęły się kłamstwa: że już wysyłam, że jutro, ze zaraz, że przelew zwykły, więc będzie dłużej szedł, że sprawdzę w banku, że odezwę się.  Teraz nawet nie odpisuje. 


Wiesz co, przecież wiesz, Weiser, ze ja zawsze miałem  w życiu pod górę z pieniędzmi, więc nie specjalnie martwi mnie ich brak. Nie przejmuję się za bardzo, że nie mam nic na karcie, i że od kilku dni wyżeram mrożone truskawki z zamrażarki, bo nie mam nic innego. Spokojnie, nic mi nie będzie, najwyżej trochę schudnę. Przykro mi było, kiedy na urodzinowym spacerze z ojcem, córką, synem i siostrą nie mogłem ich zaprosić do knajpy, choć tak było zaplanowane. Oni wiedzą, że ja zawsze mam puste kieszenie i karty kredytowe.  Przyzwyczaili się.  Na piwo z dziećmi poszedłem.  Postawili mi, znaczy Filip.  W sumie to pewnie z moich pieniędzy, więc jakby nie było problemu.  Oddam mu, jak dostanę w październiku zasiłek.  Nie martwi mnie też fakt, że nie zapłaciłem rachunków za prąd, za TV i za telefon.  Oni, to już chyba najlepiej wiedzą, że ode mnie na czas, to pieniądze rzadko otrzymują.  To wszystko mniej mnie martwi. 


Ale wiesz, Weiser, co mnie martwi najbardziej?  Jasne, że wiesz. Ty miałbyś nie wiedzieć?

Martwi mnie to, że tak łatwo można wszystko zniszczyć. Ze uczucia nie są nic warte.  Że nie warto komuś zaufać, bo cię w końcu skrzywdzi. Że przecież zawsze można zadzwonić i wytłumaczyć, że przecież właśnie od tego są przyjaciele. Że każdy dobry uczynek prędzej, czy później zostanie przeciw tobie wykorzystany.   A teraz wszystko się posypało.  Moja nigdy nie wytłumaczalna, naiwna wiara w ludzi,  moja chęć pomagania innym, która zawsze prowadzi do tego, że  na końcu zawsze jestem bezrobotny, chory  i bez pieniędzy.   To wszystko, co się posypało zawsze  mnie najbardziej boli. 







 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

LEGENDA O DZIADKU KIJAKU

DZISIAJ JEST PIERWSZY DZIEŃ RESZTY MOJEGO ŻYCIA - 158