DZISIAJ JEST PIERWSZY DZIEŃ RESZTY MOJEGO ŻYCIA - 5



28 listopada 2019 - dzień piąty







Nieumarli.  Każdy wrażliwy człowiek w tym kraju ich zna.  Odzyskani z transportu śmierci na polskiej granicy, utrzymywani przy życiu przez bohaterską załogę poznańskiego ogrodu zoologicznego, dziś wracają do pełni sił.  Nie wszystkie tygrysy.  Jeden zmarł, nie udało się go uratować.  Pięć z nich jedzie dziś  do nowego domu. Najlepszego, jaki mógł się im trafić w tej sytuacji, do azylu w słonecznej Hiszpanii. Nie wszystkie tam pojadą.  Ze względu na stan zdrowia -  dwa pozostaną w Poznaniu.  Jeden z nich o imieniu GOGH, toczy dramatyczną walkę o przetrwanie.  Kompletnie wyniszczony musiał przejść skomplikowane operacje, min żołądka, aby mieć cień szansy na dalsze tygrysie życie. Wspierany fachowcami z Poznania,  oraz dobrymi myślami milionów Polaków, śledzących codziennie informacje  na profilu  ogrodu zoologicznego, dzień po dniu, kroczek po kroczku tygrysich łap,  oddala się od śmierci z powodu choroby i wyniszczenia.  Nikt nie dawał  mu  wielu szans  na przeżycie,  nie w takim stanie, ale w końcu to KOT, daje radę.  Gdyby tylko jeszcze  wiedział jak wiele osób  wspiera go  w tej walce...

KOCIE, JESTEŚ PIĘKNY, DASZ RADĘ.   I MIMO WSZECHOGARNIAJĄCEJ TRAUMY, ZAPEWNE JUŻ DOSKONALE WIESZ, ŻE NIE WSZYSCY LUDZIE NA TYM ŚWIECIE SĄ ŹLI.



Brak dostępnego opisu zdjęcia. 



Dziś rano było sympatyczne ważenie.  Kroczek po kroczku, gram do grama.



Później było gorzej, bo musiałem coś zjeść po pracy i trochę nierozważnie wybrałem w sklepie gotowe, paczkowane placki ziemniaczane.  Wiem, to bez sensu.  Sporo kalorii, dużo tłuszczu, mało smaku w sumie.  Ale ludzie czasem popełniają takie nierozważne błędy.  To pokłosie tego, że nie mam jeszcze ułożonego menu, czekam z tym do wypłaty w przyszłym tygodniu.   Na razie improwizuje i czasem tak wychodzi.   Cztery duże placki, trzy bułki, pomidor, trochę mozzarelli, mały jogurt.  W sumie jakieś 1500 kalorii pewnie będzie. Nie jest to generalnie wiele, ale jednak zły ruch.  Trudno, poprawię się.  Już jutro, obiecuję.  

Generalnie jestem z siebie zadowolony.  Lubię ten moment, kiedy coś sobie zaplanuję i potem z czystym sumieniem mogę sobie powiedzieć, że to zrealizowałem. To naprawdę przyjemne uczucie.  Wiem, na razie nie ma efektów.  Ale naprawdę cieszę się, że  już prawie pięć miesięcy (aż mi się wierzyć nie chce) nie jadłem cukru w żadnej postaci.  Kiedyś sprawdzałem, że potrafiłem samych słodyczy i napojów spożywać dziennie wymiarze kilku tysięcy kalorii. Prawda, że nie do wiary ?




To było moje menu wybrane z jednego, typowego dnia.  6000 kalorii.  I zapewniam, że nie był to dzień wyjątkowy.  Bywały gorsze pod tym względem.  

Teraz widzicie, jak to jest, że wegetarianin, czasem nawet weganin, może być grubasem.  Niestety, może. 

Dlatego cieszę, że pięć miesięcy nie jem cukru, nie piję alkoholu,  trzy i pół roku nie piję coca coli.  Jestem z tego dumny.  A jeszcze bardziej jestem dumy z tego, że wcale mnie do tych słodyczy nie ciągnie.  Dziś leżące na stole w pracy ciastka nie są dla mnie żadnym kąskiem.  Daję radę.  


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

LEGENDA O DZIADKU KIJAKU

DZISIAJ JEST PIERWSZY DZIEŃ RESZTY MOJEGO ŻYCIA - 158