DZISIAJ JEST PIERWSZY DZIEŃ RESZTY MOJEGO ŻYCIA - 7
30 listopada 2019 - dzień siódmy
Kolejne ważenie, kolejna satysfakcja. Znowu maleńki kroczek na tej wyboistej, krętej i cholernie długiej drodze do sukcesu. Prawdę mówiąc, ten kroczek mógł i powinien być trochę dłuższy, ale wieczorem, jak to wieczorem, trochę nadużyć kulinarnych popełniłem niechcący zupełnie. Ta fasolka wegańska w pomidorach, co ją gotowałem na dzisiejszy obiad, to jednak była taka pachnąca dymem wędzarniczym, że nie dało się jej nie skosztować. Ale to przecież żadne wykroczenie. Istotne jest to, że ważenie potwierdza spadek wagi:
Zakończyłem czytanie drugiej książki Tomasza Konatkowskiego WILCZA WYSPA.
Znaczy, to była druga przeczytana przeze mnie. Pewnie będzie i kolejna, bo jest naprawdę ciekawa. To, czym zwróciła moją uwagę, to opis codziennej pracy policjanta detektywa. Nie ma strzelanin, pościgów samochodami, jest za to żmudna, aż do zniechęcenia, praca w terenie. Niekończące się rozmowy i przesłuchania ze świadkami, teoretycznymi podejrzanymi, poszkodowanymi. Zdecydowana większość tych działań jest nieskuteczna, nie wnosząca nic do sprawy, ale jednak konieczna. Dopiero tytaniczna, wspólna, analityczna praca wielu ludzi, może dać w końcu jakieś ślady powiązań, poszlak, motywów, powiązań, a w kolejnej odległej przyszłości doprowadzić do rozwiązania sprawy. Właśnie za ten warsztat te powieści są tak interesujące...
A tymczasem NIEUMARLI są już w drodze do słonecznej Hiszpanii...
Dzisiejsze zakupy:
To, czego nie widać w tych woreczkach, to siemię lniane.
Mapka mojego dzisiejszego spaceru:
Komentarze
Prześlij komentarz