DZISIAJ JEST PIERWSZY DZIEŃ RESZTY MOJEGO ŻYCIA - 158
29 kwietnia 2020 - dzień sto pięćdziesiąty ósmy
To dziś.
Ostatni dzień pracy. Wszystko jakieś dziwne. Nie mogę zupełnie się odnaleźć. W końcu koło godziny 13.00 przybyła do biura większa część pracowników i zaczęła się ceremonia. Nie lubię nieszczerych życzeń. Może gdyby to była sama załoga plus Kuba, to moja reakcja byłaby inna. Ale był tam również dyrektor i to już było dla mnie zbyt wiele. Nie jestem pamiętliwy, zawsze to starałem się przekazać swoim pracownikom, wiele mogę wybaczyć, zapomnieć, nawet Kubie, już zapomniałem, ale nie potrafię zaakceptować tego pana. Nie umiem porozumieć się z kimś, kto nawet nie udaje, że pracownicy coś dla niego znaczą, który mówi otwarcie, że nie przyszedł tutaj zbawiać świat, tylko brać kasę. No, nie potrafię. Dlatego jego obecność mnie zupełnie rozkleiła. Podziękowałem za prezent - piękne zdjęcie prawie całej załogi na tle fedexowego samochodu. Niestety, ze zdjęciem dyrektora w centrum. Nie było żadnej mojej przemowy, napisałem później tylko kilka słów pożegnania do wszystkich.
Dyrektor, albo nie rozumie takich sytuacji, albo co bardziej prawdopodobne, robi to celowo, postanowił jeszcze mnie pożegnać na osobności. Skończyło się kolejną mało przyjemną rozmową...
Spakowałem resztę rzeczy, prezent, plus kartki z życzeniami, w których znalazłem 500 złotych na nową drogę życia. Kochane dziewczyny...
Ostatni dzień pracy. Wszystko jakieś dziwne. Nie mogę zupełnie się odnaleźć. W końcu koło godziny 13.00 przybyła do biura większa część pracowników i zaczęła się ceremonia. Nie lubię nieszczerych życzeń. Może gdyby to była sama załoga plus Kuba, to moja reakcja byłaby inna. Ale był tam również dyrektor i to już było dla mnie zbyt wiele. Nie jestem pamiętliwy, zawsze to starałem się przekazać swoim pracownikom, wiele mogę wybaczyć, zapomnieć, nawet Kubie, już zapomniałem, ale nie potrafię zaakceptować tego pana. Nie umiem porozumieć się z kimś, kto nawet nie udaje, że pracownicy coś dla niego znaczą, który mówi otwarcie, że nie przyszedł tutaj zbawiać świat, tylko brać kasę. No, nie potrafię. Dlatego jego obecność mnie zupełnie rozkleiła. Podziękowałem za prezent - piękne zdjęcie prawie całej załogi na tle fedexowego samochodu. Niestety, ze zdjęciem dyrektora w centrum. Nie było żadnej mojej przemowy, napisałem później tylko kilka słów pożegnania do wszystkich.
Dyrektor, albo nie rozumie takich sytuacji, albo co bardziej prawdopodobne, robi to celowo, postanowił jeszcze mnie pożegnać na osobności. Skończyło się kolejną mało przyjemną rozmową...
Spakowałem resztę rzeczy, prezent, plus kartki z życzeniami, w których znalazłem 500 złotych na nową drogę życia. Kochane dziewczyny...
Komentarze
Prześlij komentarz