DZISIAJ JEST PIERWSZY DZIEŃ RESZTY MOJEGO ŻYCIA - 226

6 lipca  2020 - dzień dwieście dwudziesty szósty











Poniedziałek.


Moje przerwy w pisaniu stają się coraz dłuższe.  Obecna trwała chyba z dziesięć dni. Tak się jednak porobiło, że obecnie siedzenie przy komputerze jest dla mnie męczące.  Wolę spacer.  

Jakie to były dni?  Owocne. 


Najpierw były wybory prezydenckie.  




Wynik, który osiągnął Rafał Trzaskowski jest naprawdę dobry. Dla kandydata, który pojawił się w wyścigu o prezydencki fotel (albo żyrandol, jak ktoś woli), nawet bardzo dobry,  z pewnością dający nadzieje na walkę w drugiej turze, ale zawsze w takiej sytuacji nie mogę oprzeć się wrażeniu co jest nie tak z polskim narodem, gdzie popełniliśmy błędy, że 8500000 Polaków popiera osobę legitymizującą obecne władze. Nie pojęte.  Nie mają wpływu rozliczne afery,  roztrwonione miliony na respiratory, których nikt nigdy nie zobaczył, nawet ułaskawienie pedofila nie ma wpływu.  Nie rozumiem.


Potem były urodziny mojej córki.  Ola skończyła już 25 lat, a przecież tak niedawno, można myśleć, że wczoraj leżała w sadzie, w Rupniowie, pod owocowym drzewem, tuż po narodzinach. 
Wysłałem jej obrazek z telefonu, sam malowałem.

   




Ola, tuż przed urodzinami zdała ostatni egzamin na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym i od tego dnia może zacząć spisywać Pamiętniki Młodej Lekarki.  Nie muszę chyba pisać, jaki jej ojciec jest z tego powodu dumny i szczęśliwy. 

 Potem pojawił się temat  drzewa genealogicznego. Wpadłem jakoś na ślad i trochę mnie to pochłonęło. Zacząłem poszukiwać swoich przodków, trochę wciągnąłem do zabawy ojca i jego fenomenalna pamięć. Przeszukałem wzdłuż i wszerz archiwa cyfrowe, zapoznałem się z archiwalnymi metrykami z kościoła w Kazanicach, doszedłem do samego końca internetu i coś tak znalazłem, ale nie do końca mnie to satysfakcjonuje.  Problem poszukiwania przodków polega na tym, że dane bardzo stare, z XVI - XIX wieku są dostępne w archiwach, często nawet zdygitalizowane, ale brakuje informacji o latach 1900-1960.  te dane często są jeszcze w parafiach i los poszukiwaczy przodków zdany jest na łaskę obecnych właścicieli kartotek, czyli proboszczy w parafiach.    Nie mogę niestety znaleźć nic o dziadkach moich rodziców, ledwo znam ich imiona, śladów żadnych. I nie mam jak połączyć tych rodzinnych sznurków z wcześniejszymi pokoleniami, których danych znalazłem naprawdę sporo.  Na razie zabawa skończona. Nic więcej znaleźć nie mogę. 





No i wreszcie odchudzanie.  Nie ma co ukrywać, że idzie świetnie.  Waga spada na łeb na szyję, albo właściwie  na brzuch i bardzo szybko przybliża się do oczekiwanego rezultatu. 





Wizja przejażdżki rowerem jest naprawdę coraz bliższa.

Kolejny mecz wygrała nawet Lechia (trzeci z rzędu)





Ale kilka dni później  przegrała u siebie z Cracovią.  Końcówka sezonu i tak będzie jednak ciekawa, bo w środę 1/2 finału Pucharu Polski, a potem jeszcze realna walka o 4 miejsce w tabeli, które zapewni udział w europejskich pucharach. 


W najbliższą niedzielę II tura wyborów prezydenckich.  To naprawdę będzie cywilizacyjny wybór.   Po prostu TRZA iść. 







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

LEGENDA O DZIADKU KIJAKU

DZISIAJ JEST PIERWSZY DZIEŃ RESZTY MOJEGO ŻYCIA - 158