DZISIAJ JEST PIERWSZY DZIEŃ RESZTY MOJEGO ŻYCIA - 266
14 sierpnia 2020 - dzień dwieście sześćdziesiąty szósty
Piątek.
Białoruś walczy!
Tydzień temu odbyły się na Białorusi wybory prezydenckie. Wszystko przebiegało według znanego i powielanego schematu. Zastraszanie przez reżim Łukaszenki kandydatów opozycyjnych, aresztowania. Na chyba 10 dni przed wyborami kontrkandydaci obecnego prezydenta - dyktatora przebywali w więzieniu. I wtedy objawiła się Svetłana Ciechanowska. Żona jednego z tych, którzy zostali aresztowani postanowiła walczyć dalej. Zarejestrowała swój komitet i wyszła do ludzi. Nigdy wcześniej nie była związana z polityką i może właśnie dlatego ludzie jej uwierzyli. Porwała za sobą tysiące, zastraszonych do tej pory rodaków. W wyborach uzyskała olbrzymie poparcie, ale jak to w krajach totalitarnych bywa wyniki zostały bezczelnie sfałszowane. Łukaszenka przypisał sobie wygraną ponad 80%. Ale tym razem sprawy nie potoczyły się już znanym szlakiem. Białorusi poczuli się mocno oszukani i wyszli tłumnie na ulice. Władza skierowała przeciw nim potężne i bezwzględne oddziały OMONu. Przez kilka dni trwały walki na ulicach Mińska, pobicia (jedno śmiertelne), strzelanie do manifestujących ludzi, aresztowania tysięcy ludzi. Ale tym razem Białorusini przetrzymali ten zły czas. W kraju zaczęły się masowe strajki w największych zakładach produkcyjnych. Ludzie wyszli na ulicę we wszystkich większych miastach Białorusi. Manifestacje przybrały na sile, choć nie były agresywne. Władza, ze swoją siłą bezpieczeństwa na razie wycofała się. Wszyscy czekają na to, co wydarzy się dalej. W TV wystąpił Łukaszenka i poprosił Armię Rosyjską o pomoc. Jak to się skończy?
Białorusini walczą!
Tydzień temu odbyły się na Białorusi wybory prezydenckie. Wszystko przebiegało według znanego i powielanego schematu. Zastraszanie przez reżim Łukaszenki kandydatów opozycyjnych, aresztowania. Na chyba 10 dni przed wyborami kontrkandydaci obecnego prezydenta - dyktatora przebywali w więzieniu. I wtedy objawiła się Svetłana Ciechanowska. Żona jednego z tych, którzy zostali aresztowani postanowiła walczyć dalej. Zarejestrowała swój komitet i wyszła do ludzi. Nigdy wcześniej nie była związana z polityką i może właśnie dlatego ludzie jej uwierzyli. Porwała za sobą tysiące, zastraszonych do tej pory rodaków. W wyborach uzyskała olbrzymie poparcie, ale jak to w krajach totalitarnych bywa wyniki zostały bezczelnie sfałszowane. Łukaszenka przypisał sobie wygraną ponad 80%. Ale tym razem sprawy nie potoczyły się już znanym szlakiem. Białorusi poczuli się mocno oszukani i wyszli tłumnie na ulice. Władza skierowała przeciw nim potężne i bezwzględne oddziały OMONu. Przez kilka dni trwały walki na ulicach Mińska, pobicia (jedno śmiertelne), strzelanie do manifestujących ludzi, aresztowania tysięcy ludzi. Ale tym razem Białorusini przetrzymali ten zły czas. W kraju zaczęły się masowe strajki w największych zakładach produkcyjnych. Ludzie wyszli na ulicę we wszystkich większych miastach Białorusi. Manifestacje przybrały na sile, choć nie były agresywne. Władza, ze swoją siłą bezpieczeństwa na razie wycofała się. Wszyscy czekają na to, co wydarzy się dalej. W TV wystąpił Łukaszenka i poprosił Armię Rosyjską o pomoc. Jak to się skończy?
Białorusini walczą!
Komentarze
Prześlij komentarz