MOJE ROZMOWY Z WEISEREM - 5
A wiesz, Weiser, że
Filip zdał maturę?
Pytasz, czy się cieszę? Nawet jeśli nie jest to najlepsza matura pod
słońcem, nawet jeśli dużo było z tym problemów, to bardzo się cieszę.
Bo wiesz co, Weiser,
pewnych rzeczy nie da się w życiu stopniować, pewnych rzeczy nie można układać
równolegle. Nie można porównywać tego,
że jedno dziecko kończy z wyróżnieniem uniwersytet, a drugie z trudem zdaje
maturę. Dla rodzica to są równoważne szczęścia.
Mam nadzieję, Weiser,
że to będzie dla Filipa moment przełomowy, że zobaczy, że warto w życiu stawiać
sobie jakieś cele i do nich dążyć. Nie
zawsze to muszą być wielkie cele, ale ważne, że do nich dążymy. Satysfakcja z
osiągnięcia, zawsze jest bezcenna.
Teraz pora na
dalsze kroki. Nigdy nie stawiałem przed
swoimi dziećmi żadnych zadań. Nie
oczekiwałem, że będą takie, albo inne. Że będą najlepsze w jakiejś dziedzinie i
będę mógł się nimi pochwalić znajomym. Zawsze widziałem w nich człowieka, nawet
jak były zupełnie malutkie. Zawsze dawałem
im prawo do własnych dróg i ścieżek, do popełniania błędów i prób naprawiania
ich. Własnych prób. Każde z nich ma własne
życie. Prowadzi je tak, jak w danym
momencie potrafi, bo przecież zawsze, w każdym momencie, każdy z nas, jest
najlepszą wersją samych siebie.
Ja tylko chciałbym,
żeby byli szczęśliwi, żeby kochali świat, kochali ludzi, żeby raz do roku
spotkali się ze mną i patrząc mi w oczy mogli powiedzieć szczerze, że są
szczęśliwymi ludźmi. A to, gdzie będą
pracować, ile mieć pieniędzy na koncie, z kim będą związani, to przecież
zupełnie nieistotne.
Wiesz, co Weiser,
ta matura Filipa, to trochę tak jak gol zdobyty przez niego dla Moreny, trochę fartem,
trochę po odbiciu piłki od pleców rywala, trochę nie tak, jak celował, ale w końcu
piłka ląduje w siatce. Gol to gol. Dzięki niemu możemy przygotować się do
następnej rundy rozgrywek.
Komentarze
Prześlij komentarz