MOJE ROZMOWY Z WEISEREM - 8



Wiesz Weiser, że wczoraj Iga Świątek wygrała French Open, czyli turniej Rolanda Garrosa w Paryżu?   Pamiętasz, jak ci mówiłem, kiedy Michał Kwiatkowski wygrał etap w Tour de France, to był to taki wyczyn, że Robert Lewandowski musiałby w Champions League strzelić w jednym meczu z siedemnaście bramek.  To powiem ci teraz, że żeby zrównoważyć wyczyn Igi, to musiałby chyba te siedemnaście bramek strzelić biegając cały mecz na rękach.  Takie to wydarzenie.

Kibicem Igi Świątek byłem od zawsze.  Już prawie dziesięć lat temu śledziłem rankingi młodych polskich zawodników i czytałem, że jest taka zawodniczka, która kiedyś może zostać dobrą zawodniczką.  Dwa lata temu wygrała juniorski Wimbledon i stało się jasne, że tak będzie.  Wszyscy czekaliśmy, kiedy to się stanie.  A ona krok po kroczku zdobywała tenisowy świat. Czasem musiała zrobić krok w tył, czasem przegrać niespodziewanie jakiś mecz, ale cieszyliśmy się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. 

Aż przyszedł tegoroczny turniej wielkoszlemowy w Paryżu.  To, że Iga wygrała ten turniej, to jest gigantyczna, niebywała sensacja. Że jest najmłodszą od lat zwyciężczynią tego turnieju, jest niebywałe. Że pokonała po drodze aktualny numer jeden żeńskiego tenisa, tracąc tylko trzy gemy, to też jest wspaniałe. Ale co powiedzieć na sytuację, że ona w Paryżu wygrała wszystkie siedem meczów BEZ STRATY SETA, będąc gorsza tylko w dwudziestu paru gemach!!! Coś niebywałego.  Cieszę się jak dziecko, z tego sukcesu Igi.  Mam tylko nadzieję, żeby po tym sukcesie zachowała chłodną głowę i nie dała się zwieść różnym politycznym szaleńcom i nie poszła w stronę, w którą poszła po zakończeniu kariery jej tenisowa poprzedniczka.


Piosenka, która towarzyszy Idze podczas wyjścia na ring, przepraszam na kort.





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

LEGENDA O DZIADKU KIJAKU

DZISIAJ JEST PIERWSZY DZIEŃ RESZTY MOJEGO ŻYCIA - 158