JAKĄ DYSCYPLINĘ SPORTU LUBIĘ NAJBARDZIEJ I DLACZEGO NIE JEST TO ŻUŻEL?
To nie jest tak, że nie lubię Kamila Stocha, czy Tomasza Golloba.
Lubię, nawet bardzo, zwłaszcza, że ten pierwszy, prywatnie, kiedy akurat nie
skacze na nartach, jest sympatykiem FC Liverpool. Ale spróbujmy przez chwilę być obiektywnymi
i zauważmy jak popularne na świecie są skoki narciarskie czy żużel?
Na ostatnich igrzyskach olimpijskich w konkursie drużynowym
wystartowało tylko 12 drużyn narodowych.
O poziomie większości z nich nawet nie ma co dyskutować. Tak naprawdę liczy się obecnie tylko 5-6
zespołów. Jeszcze gorzej wygląda
sytuacja na żużlu. To kolejny sport całkowicie niszowy. Drużynowych mistrzostw świata od pewnego
czasu w ogóle nie rozgrywa się, bo zawodników jest tak mało, że nie sposób
wystawić nawet kilku porządnych ekip drużynowych. Startuje więc po dwóch, ale i
tak ekip zebrano raptem kilkanaście. Połowy startujących zawodników to pewnie
nawet fani speedwayu nie rozpoznają
(Jaimon Lindey, Jesse Mustonen, Gaetan Stella, Austin Navratil, Jan Kvech,
Michele Menani, Andrej Rozaliuk)
To sporty całkowicie niszowe, o których świat właściwie nie
słyszał. Ciekawostka: Kamil Stoch – trzykrotny mistrz olimpijski,
po sezonie oddał się swojej pasji i
odwiedził Anfield Road, czyli dom FC Liverpool.
Spokojnie zwiedzał klubowe muzeum, bo po prostu… nikt go tam nie
rozpoznał.
Są sporty niszowe, są również te popularne na całym świecie, na
wszystkich kontynentach. Do moich
ulubionych należą tenis, lekkoatletyka oraz kolarstwo. Powiem wam kilka słów o tym ostatnim.
Kolarstwo to sport wspaniały i popularny. Swoją sławę zawdzięcza masowości. Prawie każdy z nas jeździł na rowerze, prawie każdy to uwielbia.
Rzeź, pociągi, stacje przekaźnikowe, grupetto, peleton, górale,
sprinterzy - to wszystko określenia znane każdemu
miłośnikowi wielkiego kolarstwa. Żeby to
zrozumieć i polubić trzeba poznać kilka podstawowych spraw.
Pierwszą i najważniejszą jest fakt, że kolarstwo to sport
drużynowy. Jak na przykład piłka
nożna. Raz do roku rozgrywane są
mistrzostwa świata, raz na cztery lata zawody na igrzyskach olimpijskich. Przez
cały rok kolarze startują w poszczególnych zawodach. Są trzy najsłynniejsze wyścigi wieloetapowe
- trzytygodniowe: Giro d’Italia, Vuelta e Espana oraz oczywiście najsłynnieszy z
najsłynniejszych francuski Toure de France. Są też wyścigi o trochę mniejszym prestiżu, ale również bardzo znane, tak
zwane jednotygodniowe, jak na przykład nasz narodowy Tour de Pologne. No i jest cała duża ilość tak zwanych wyścigów klasycznych –
jednodniowych, zwanych POMNIKAMI –
KLASYKAMI – Mediolan – San Remo, Ronde van Vlaanderen, Paryż – Roubaix (słynny
wyścig po kostce brukowej), Liege – Bastogne – Liege oraz Giro d’Lombardia.
Każdy zawodnik należy do jakiejś grupy zawodowej, do drużyny, w której
jest zatrudniony. W odniesieniu do
swoich umiejętności i możliwości będzie
w każdym wyścigi spełniał określone role.
Zupełnie podobnie, jak w piłce nożnej.
A wszystko po to, żeby na koniec odnieść zespołowy sukces, bo zwykle na
lidera zespołu pracuje wielu pozostałych zawodników. Oprócz lidera w drużynie
są fachowcy od finiszowych
sprintów, są zawodnicy świetnie
poruszający się w wysokich górach, są
kolarze, których specjalnością jest jazda indywidualna na czas. Nade wszystko większość ośmioosobowej ekipy
stanowią „pomocnicy”. Oni, niestety, w zasadzie wyzbywają się indywidualnej
sławy i wszystkie siły podporządkowują
swojemu liderowi. Jadą cały czas przy nim, w razie wypadku pomagają mu
jak najszybciej powrócić do czołówki, do peletonu, bo musicie wiedzieć, że
kolarz jadący w grupie, za czyimiś plecami męczy się mniej. Prawa fizyki. Więc oni mu pomagają, a w razie
awarii roweru bez wahania oddają swój, sami narażając się na wielominutowe
straty w oczekiwaniu na nowy rower ze
swojego samochodu technicznego. Bywa tak, że taki lider przez większość całego
wyścigu jest w zasadzie niewidoczny, a dzięki pracy kolegów, zdobywa w
odpowiednim momencie odpowiednią przewagę i wygrywa cały wyścig, choć inni
kolarze mogli wygrywać wcześniej pojedyncze etapy. Coś jakby cała drużyna piłkarska harowała
cały mecz, a w samej końcówce Messi zdobył gola na wagę mistrzostwa
świata.
Współczesne kolarstwo, to przede wszystkim taktyka. Mniej tu romantycznego sportowego szaleństwa,
a więcej szachów. Każdy kolarz w czasie
jazdy ma w uszach słuchawki i jest połączony radiem ze swoją ekipą w samochodach
klubowych. Wszystko jest kontrolowane na bieżąco. Zawodnicy mają informacje o każdym ruchu
rywala, o jego atakach, a także o słabościach.
Bywa tak kuriozalnie, że jeden z zawodników danej ekipy jedzie w
przedzie wyścigu, w tzw. ucieczce, ale jego lider jadący w peletonie może mieć
chwilę słabości i potrzebuje np. pomocy dobrych zawodników na trudnym górskim
podjeździe. Wtedy pomocnik jadący w ucieczce, z dużymi szansami na indywidualny
sukces tego dnia zostaje przez radio wezwany do pomocy, musi zwolnić i zaczekać
na trasie na swojego lidera i jemu się poświęcić. Tak to wygląda. Generalnie współczesne Wielkie Tury składają się niemal zawsze z dwóch wyścigów. Ze
ścigania dwóch jakby kategorii kolarzy. Tych najsilniejszych, prowadzących w
klasyfikacji generalnej, gdzie sumuje się wszystkie łączne czasy przejazdu od
startu pierwszego etapu do samego końca, jadących zazwyczaj spokojnie w
peletonie i tych słabszych, którzy
na każdym etapie próbują uciekać i są zazwyczaj przez tych silniejszych
puszczani do przodu, bo generalnie nie stanowią dla nich zagrożenia, gdyż mają
zbyt duże straty w generalnej klasyfikacji.
Owszem wygrają ten, czy następny etap, ale nie zagrożą najlepszym w
klasyfikacji generalnej. Takie to
specyficzne jest to kolarstwo. W 2017 roku Tour de France wygrał Brytyjczyk
Chris Froome, choć indywidualnie nie
wygrał żadnego etapu.
W najbardziej znanej drużynie kolarskiej inEOS (dawniej TEAM SKY)
jeździ Michał Kwiatkowski. Jeden z
najbardziej utytułowanych polskich kolarzy, mistrz świata z Ponferady w 2014
roku, Mistrz Europy, Mistrz Polski.
Ale w tej drużynie jest tylko pomocnikiem. Zawodnikiem od zadań specjalnych. Nie odstępuje na krok swojego lidera, pomaga mu, dyktuje tempo, kiedy trzeba, dogania groźną ucieczkę, oddaje swój rower, a pod koniec etapu, kiedy jego praca nie jest już potrzebna, spokojnie, bez pośpiechu dojeżdża do mety etapu z dużą stratą minutową. Pracownik od czarnej roboty. Możemy tego nie rozumieć, taki mistrz i tylko pomocnik? Bez szans na indywidualny choćby sukces? Nie dostanie szansy powalczenia o wygranie choćby jednego etapu (choć jego umiejętności predysponują go do walki o wygranie wielu), bo straciłby siły potrzebne do opieki nad liderem? Uszanujmy to. To jego wybór. W pełni świadomy wybór. Prawda, że dziwne jest to kolarstwo? Między innymi dlatego jest tak piękne.
Ale w tej drużynie jest tylko pomocnikiem. Zawodnikiem od zadań specjalnych. Nie odstępuje na krok swojego lidera, pomaga mu, dyktuje tempo, kiedy trzeba, dogania groźną ucieczkę, oddaje swój rower, a pod koniec etapu, kiedy jego praca nie jest już potrzebna, spokojnie, bez pośpiechu dojeżdża do mety etapu z dużą stratą minutową. Pracownik od czarnej roboty. Możemy tego nie rozumieć, taki mistrz i tylko pomocnik? Bez szans na indywidualny choćby sukces? Nie dostanie szansy powalczenia o wygranie choćby jednego etapu (choć jego umiejętności predysponują go do walki o wygranie wielu), bo straciłby siły potrzebne do opieki nad liderem? Uszanujmy to. To jego wybór. W pełni świadomy wybór. Prawda, że dziwne jest to kolarstwo? Między innymi dlatego jest tak piękne.
Kolarstwo ma swoje wieki ciemne.
Związane z zabronionym dopingiem.
To były złe lata. Bardzo nadszarpnęły
opinię o tej pięknej dyscyplinie sportu. Ale obecnie wszystko zdaje się
iść w dobrym kierunku. Kolarstwo
odzyskuje należny mu blask.
Kto chciałby jako kibic umówić się na romantyczną randkę z kolarstwem,
to obecnie lepszej okazji nie znajdzie.
Kończący się w tym tygodniu Tour de France jest wyjątkowy. Faworyci całkiem niespodziewanie nie
prowadzą, mnóstwo jest prawdziwego ścigania, gospodarze trzymają kciuki za
świetnie sobie radzących rodaków: Julliena Allaphilipa oraz Thibaulta Pinot, walka toczy się o każdą sekundę i do końca
będzie trzymała w napięciu wszystkich kibiców.
Także polskich, bo w tegorocznym turze bierze udział po raz pierwszy
polska ekipa kolarska CCC TEAM. Do końca
pozostało jeszcze tylko pięć etapów, ale jakie to będą etapy! Kolarze będą się
wspinać na trudno dostępne alpejskie szczyty. Będzie się działo!
Zwróćcie uwagę na tłumy ludzi zgromadzone na trasie tego wyścigu. A to wszystko na mecie usytuowanej na wysokości ponad 2000 metrów, gdzie dostać się naprawdę nie jest łatwo.
Gdyby komuś spodobało się kolarstwo, to już za dwa tygodnie startuje nasz Tour de Pologne, a pod koniec sierpnia trzeci wielki tur - Dookoła Hiszpanii. Wszystko to można bardzo dokładnie obejrzeć na antenie Eurosportu, posłuchać genialnych komentarzy Tomasza Jarońskiego, Krzysztofa Wyrzykowskiego i byłego kolarza Darka Baranowskiego. Z dużą dozą profesjonalizmu, kultury i dowcipu opowiadają nam o kolarstwie, o zawodnikach, ale także o każdym miasteczku, każdym zabytku mijanym przez kolorowy kolarski peleton. Polecam!
Zwróćcie uwagę na tłumy ludzi zgromadzone na trasie tego wyścigu. A to wszystko na mecie usytuowanej na wysokości ponad 2000 metrów, gdzie dostać się naprawdę nie jest łatwo.
Gdyby komuś spodobało się kolarstwo, to już za dwa tygodnie startuje nasz Tour de Pologne, a pod koniec sierpnia trzeci wielki tur - Dookoła Hiszpanii. Wszystko to można bardzo dokładnie obejrzeć na antenie Eurosportu, posłuchać genialnych komentarzy Tomasza Jarońskiego, Krzysztofa Wyrzykowskiego i byłego kolarza Darka Baranowskiego. Z dużą dozą profesjonalizmu, kultury i dowcipu opowiadają nam o kolarstwie, o zawodnikach, ale także o każdym miasteczku, każdym zabytku mijanym przez kolorowy kolarski peleton. Polecam!
Pokochajcie kolarstwo!
Komentarze
Prześlij komentarz