NADCHODZI NIEUCHRONNY KONIEC TELEWIZJI


Rynek medialny zmienia się na naszych oczach.





Gazety znikają z naszego świata. To nieuchronne.  Trudno to sobie wyobrazić, ale któregoś pięknego dnia może zabraknąć w kioskach gazet, o ile wcześniej, nie zabraknie zwyczajnie samych kiosków. Gazety wymrą, znikną z powierzchni ziemi, jaki kiedyś zniknęły dinozaury.  Po prostu zwolniły miejsce dla nowych gatunków. Podobnie będzie, a w zasadzie już jest, z prasą.  Zamykane są kolejne redakcje, z rynku znikają znane od lat tytuły, te, które jeszcze istnieją, ograniczają dramatycznie  nakłady.  Przegląd Sportowy istnieje na naszym rynku wydawniczym od 98 lat.  W szczytowych okresach drukowany był w nakładzie 300.000 sztuk i był wykupywany co do sztuki.  Wiem o tym, bo pamiętam, jak będąc młodym chłopakiem jeździłem do Gdańska, w sobotę o 6.00 rano!, żeby w jakimś kiosku na odludziu dorwać egzemplarz Przeglądu Sportowego.  Nie zawsze się udawało. Zapotrzebowanie pewnie sięgało miliona osób, ale ówczesne  moce przerobowe gospodarki sterowanej centralnie, nie mogło sprostać takiemu wyzwaniu.  A jeszcze trzeba  pamiętać, że z uwagi na możliwości techniczne produkcji, gazeta pojawiała się w kioskach Polski poza Warszawą dopiero dzień później. Wyobraźcie sobie sytuację, kiedy w piątek wieczorem ulubiona drużyna gra swój mecz, ale żeby o tym meczu poczytać, trzeba było poczekać cierpliwie do wtorku, bo dopiero wtedy pojawiał się (zwykle na chwilę) w gdańskich kioskach Przegląd Sportowy.  No, chyba,  że miało się znajomości u kioskarzy i było się dumnym posiadaczem  kioskowej TECZKI, w której kioskarz odkładał z rana poszczególne, wybrane przez nas periodyki.  Takie były czasy.  Dziś Przegląd Sportowy sprzedaje się w średnim nakładzie około 20000 gazet.

https://ocdn.eu/pulscms-transforms/1/JxtktkqTURBXy9jMTQzZWU5Nzg1NmFjMTczYzFjNWM4NDJmOGE0NDA2Mi5qcGVnkZUDAATNAk7NAUw


Nie może zatem ani trochę dziwić się, że rynek gazetowy odchodzi do lamusa. W dobie  błyskawicznie działającego  internetu prasa, zwyczajnie, przestała być konkurencyjna.  Nikt nie będzie czekał do wtorku, a choćby i  do rana, żeby przeczytać relację z meczu, skoro można to zrobić pięć minut poza zakończonym meczu.  Mało tego, nawet redakcjom  internetowym coraz trudniej  rywalizować na newsy, np, z twitterem, gdzie  tempo pojawiających sie informacji mierzy się już w sekundach.
Jasne, gazety to przecież nie tylko dziennik informacyjny. Są tygodniki, jak to się mówiło opiniotwórcze, są gazety branżowe, gdzie  atutem nie jest szybkość pojawienia się informacji, tylko rzetelność przekazu, ciekawe komentarze, czy mądrość treści.  Tylko kto dziś, a szczególnie jutro i pojutrze będzie jeszcze czytał cokolwiek dłuższego od linijki tekstu?  Dzisiaj większość młodych  ludzi  potrafi jedynie  przyswajać krótkie, proste, bezrefleksyjne teksty.  Nie potrzebują gazet, a jeśli już potrzebują refleksji, to znajdą ją przecież w internecie.  Przecież dziś każdy może czuć się dziennikarzem (nawet ja) i produkować w świat  dowolne treści, bez obawy o jakość i prawdziwość tychże treści.  Każdy czuje się ekspertem.  A dawniej, w erze gazetowej, były w Polsce trzy dzienniki sportowe (wspominany wielokrotnie Przegląd Sportowy, krakowskie Tempo, oraz katowicki Sport). Do tego parę tygodników (Sportowiec, Piłka Nożna), kilka działów sportowych w redakcjach gazet codziennych.  Ilu tam mogło pracować dziennikarzy na poziomie?  Garstka.  Każdy z nich musiał  pracować na wysokim poziomie, bo był członkiem elity.  Dziś mamy miliony pseudo dziennikarzy, mejwenów, influenserów,  znawców.  Każdy tworzy współczesny świat swoimi opiniami.  Sami oceńcie, czy to dobre, czy złe. W gazetach pozostaną nieliczni fachowcy dziennikarze, bo przecież redakcje nie będą mogły z powodu coraz niższych sprzedaży dobrze zapłacić za wykonaną pracę. Będą zatem redukować koszty, czyli zwalniać fachowców, aż w końcu treści pisane będą już na tak niskim poziomie, że nawet ci, którzy dziś wiernie trwają przy gazetach drukowanych, po prostu przejdą również do internetu za swoimi dawnymi ulubionymi opiniotwórcami.  I wtedy dla gazet zgaśnie światło...






Telewizja jest bardzo młodym medium rozrywki.  Nie ma nawet 100 lat.  W Polsce to nawet jeszcze sporo mniej.  Niemniej, wydaje się, że w takiej formie, jaką znamy, powoli przechodzi  do historii.
Młodzież, a przecież to ona, za parę lat, będzie swoimi opłatami, lub nie, utrzymywać platformy telewizyjne, już nie ogląda telewizji w takiej formie, w jakiej robiliśmy i jeszcze robimy ro my.  Ludzie nie chcą się wiązać umowami na dwa lata, żeby płacić za setki kanałów, których oglądać nie będą.  Chcą  oglądać i płacić (to drugie bardzo niechętnie) za to, co konkretnie pragną zobaczyć. Dlatego masowo odwiedzają serwisy streamingowe  VOD , takie jak Netflix, czy HBO GO. Nie będą przecież płacić dużych pieniędzy, żeby potem  wyszukiwać w programie, o której godzinie stacja puszcza ich ulubiony serial, rezerwuje sobie czas co do minuty, a potem ogląda przez dwie godziny (bo przecież reklamy!). O, nie.  Ludzie chcą płacić za szybki dostęp do treści, które ich interesują i tylko do tego. Bez reklam, bez kanałów "uzupełniających " ofertę, bez czekania na porę transmisji.  Tu i teraz. Najlepiej za darmo.  codziennej telewizji  obecnie i tak z powodów licencyjnych nie zobaczymy żadnego dobrego, względnie nowego filmu.  Żadnej telewizji publicznej na to w zasadzie nie stać. Musisz wykupić dostęp do TV Premium, żeby obejrzeć rok po premierze dobry film, czy serial.  W zasadzie telewizje trzyma jeszcze w miejscu  sport.  Od zawsze  lokomotywa oglądalności, bijąca rekordy widzów zasiadających  przed telewizyjnymi odbiornikami. W polskiej telewizji, nie licząc  wydarzeń  ponadczasowych, takich jak pogrzeby  Jana Pawła II, (ponad 21 mln)czy pary prezydenckiej (13 mln), siedem miejsc w dziesiątce rekordów oglądalności  zajmują transmisje sportowe, głównie piłkarskie.  Ciekawostka: dziesiątkę z wynikiem ponad 12,5 mln) zajmuje... serial M jak miłość.  Taka historia. Właściwie tylko dzięki transmisjom sportowym  te telewizje jeszcze trwają, kupując na wyłączność za absurdalnie wysokie pieniądze  pakiety sportowych wydarzeń.  Angielskie telewizje za prawa do transmisji najlepszej piłkarskiej ligi świata  płaciły niedawno ponad 5 MILIARDÓW funtów za prawa do pokazywania meczów Liverpoolu, Manchesteru i innych brytyjskich klubów. Pięć Miliardów!  Dlatego wielkie stacje medialne będą jeszcze trwały, bo nikt inny nie wykupi praw do pokazywanie Ligi Angielskiej, Bundesligi, Champions Leaque, czy Igrzysk Olimpijskich. Ale publicystyki już nic nie zatrzyma w szeregach tradycyjnej TV.



Coraz częściej znani dziennikarze przenoszą się ze swoich redakcji sportowych  do internetu.  Bo tam jest miejsce dla każdego i będzie zgoda na dowolny projekt.   Tomasz Lis po wyrzuceniu z TVP, nie przeniósł swojego programu do  konkurencyjnej stacji, tylko stworzył swój projekt w internecie.  To jeszcze nie jest ten czas. Tomasz Sekielski swoje projekty realizuje w internecie, a swój film "Tylko nie mów nikomu" miał premierę na YouTube.Do dziś odtworzono  go na tej platformie ponad 23 miliony razy. A tak przy okazji najczęściej wyświetlane polskie piosenki na YT to Miłość w Zakopanem (210 milionów)  oraz Gummi Mis (co to jest, do cholery!) 373 miliony wyświetleń,  To, niestety,  nie świadczy najlepiej o inteligencji  Polaków.

Wczoraj napisałem pismo do UPC z prośbą o rozwiązanie swojej umowy.    Zamierzam przenieść się do internetu.

Dziś przeczytałem informacje, że czterej popularni dziennikarze sportowi Michał Pol, Tomasz Smokowski, Mateusz Borek i Krzysztof Stanowski założyli spółkę i za kilka miesięcy uruchamiają na YouTube swój własny kanał telewizyjny.  Wielki projekt, który pozwoli im realizować  swoje zamierzenia już bez ograniczeń wynikających z charakteru  publicznych telewizji.  Przez kilka godzin ponad 22,5 tysiąca osób  subskrybowało  ten projekt, chociaż nie ma tam jeszcze żadnej treści.





Świat przechodzi do internetu, czy nam to się podoba, czy nie...


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

LEGENDA O DZIADKU KIJAKU

DZISIAJ JEST PIERWSZY DZIEŃ RESZTY MOJEGO ŻYCIA - 158